Shiroya patrzyła na jego gesty i ruchy. Kiedy oznajmił, że go zabije zmarszczyła brwi.
-Słuchaj... Byłam tu i wszystko widziałam. Ten pies zaatakował bez powodu. Może słabo znasz swoich towarzyszy skoro tak twierdzisz? Nie zamierzam się w to mieszać. Nie wydam go, bo uratował mi życie mimo iż był cholernie wredny.- powiedziała po czym omiotła spojrzeniem cały peron. Westchnęła cicho i przeczesała swoje długie białe włosy.
-Przykro mi z powodu tego psa, ale to co się stało to się nie odstanie. A teraz przepraszam, ale muszę iść. Cześć.- odparła po czym użyła swojej wampirzej szybkości i wyszła z peronu. Kiedy była na zewnątrz niebo stało się zupełnie czarne. Westchnęła cicho po czym zaczęła iść ulicą.
z/t